Mamy prawdziwy kryzys z powodu grypy w Irlandii. Sytuacja wymknęła się spod kontroli.
Mimo licznych apeli HSE, wciąż wiele osób nie korzysta z opieki GP czy South Doc i przyjeżdża na oddział ratunkowy do lokalnego szpitala. To powoduje przepełnione poczekalnie, korytarze i permanentne opóźnienia w przyjęciu pacjentów.
Już kilka szpitali w Irlandii zmuszonych było odwołać setki zabiegów, na które pacjenci czekali od dawna. Pacjenci są sfrustrowani, bo na kolejny termin mogą czekać wiele miesięcy.
Dodatkowo problemem są opóźnienia karetek pogotowia. Z powodu przepełnionych izb przyjęć pacjenci zmuszeni są czekać kilka godzin w karetce na przyjęcie do szpitala. Przyblokowane w ten sposób ambulansy nie mogą wyjeżdżać do wezwań i zamiast nich wysyłane są karetki z bardzo odległych rejonów.
Przykładem może tu być ambulans stacjonujący w hrabstwie Clare, który został wysłany do Clonmel w hrabstwie Tipperary i Youghal w hrabstwie Cork. W sumie zespół miał do przebycia aż 901 km podczas 12-godzinnej zmiany.
W wielu szpitalach wprowadzone zostały restrykcje dla odwiedzających. W szpitalu Mercy University Hospital w Cork obowiązuje całkowity zakaz odwiedzin aż do odwołania.
Bezwględnie nie należy do szpitali przyprowadzać dzieci. HSE ponawia prośbę, by nie zgłaszać się z objawami grypopodobnymi na izbie przyjęć Accident and Emergency (A&E) w szpitalach.